Pazerna Bieda

OBEJRZYJ BAJKE W WERSJI WIDEO Z LEKTOREM

W Woli Węgierskiej żyła bardzo biedna rodzina. Mimo ciężkiej pracy, jak bardzo by się nie starali, wszystko zaraz pochłaniała zachłanna Bieda. Wprowadziła się do nich i już. Dzieci chodziły obdarte, chałupa się chyliła i rozpadała, a domownicy często przymierali głodem. Rady na to nie było.

Gdy z tego wszystkiego niemal całkiem tracili już nadzieję, uśmiechnął się do nich los. We wsi rozłożył się tabor cygański, a w ich chacie wkrótce zjawiła się stara Cyganka. Widząc przeraźliwy niedostatek rodziny, czując w domownikach dobrych ludzi, zbliżyła się do gospodarza i zamiast wróżby, zdradziła mu tajemnicę, jak pozbyć się wreszcie wrednej Biedy.

Następnego dnia świtkiem ojciec wybiegł po coś do wsi. Po powrocie usiadł na progu chaty, wyjął zza pazuchy sporą wołową kość i zaczął udawać, że łapczywie wysysa z niej szpik.

– Mmm! Mniaam! Jakie tłuściutkie – zachwalał specjalnie głośno. – Jakie pyszszne! Mmm! – mlaskał, cmokał i siorbał.

Zachłanna Bieda natychmiast zjawiła się przy nim. Chciwie spojrzała na kość i hyc, była już w środku. Gospodarz tylko na to czekał. Sięgnął błyskawicznie po przygotowany kołek i solidnie zakorkował nim kość. Bieda znalazła się w potrzasku.

Uradowana rodzina od razu pobiegła nad rzekę i wrzuciła kość w najgłębszą toń. Od tej pory ich życie odmieniło się, jak odczarowane. Niedługo zapomnieli o niedostatku, a ich praca pomnażała wspólny dobrobyt.

W Gwarze Woli Wegierskiej

W Woli Wengierskiej żyła bardzo biedna rodzina. Chociaż fest robiły, jak by sie nie starały, każdy uszwarytek zara włopkała im złydnia. Przyliszyła sie do nich zawadyja, ta i tyla. Nie szło nic uchonobić. Dzieci chodziły obdarte, kucza sie walyła, a ludzie w domu kiedy wtedy chodziły głodne. Co było robić?

Jak myślały, że już całkiem beje z mini kalapita, przyszło szczyńście. Do wsi przyterligał sie tabor cygański. Do ich kuczy przytrempciała Cyganka. Zobaczyła, jaka u nich bieda, i że to so dobre ludzie, zaczena gadać chłopu, co ma zrychtować, żeby wreszci wygnać Biede.

W nastempny dzień świtkiem chłop pognał po coś do wsi. Jak przyszet nazat, usiat na progu kuczy, wystypurczył kostumache, ta i zaczon udawać, że cycka z nij szpik.

– Mmm! Mniaam! Jakie masne – wyćwierzał. – Jakie smaczne! Mmm! – szpyrtał ta i wcinał.

Bida sycz szwyrno przygnała i staneła przy nim. Pazernie kukała na kostumache, ta i hyc, była w sierodku. Chłop tyko na to czkał. Chycił przyrychtowany kołek, ta i fest wdepił w kostumache. Bida była w paści.

Ucieszyły się fest w chałupie i zara pognały nad rzyke żeby szmorgnoć kostumache w kołboń. Od tyj pory było im lepi, jak by ktoś ich od-ziapał. Zara zaczeny ścibić, zapomnieli o bidzie, ta i nie robiły już diabłu na powałe.