“Drapaźnik sztypultał rapatą paryją, hacił hidy hyczem, poszportnął sie o udziom trześni, chpat w kalawe, jak kołboń.
Giemzał sie, wygizdrał, ta i okalił.
Swarzyła potyrcze holodryga:
– Eś sie poszkapił.
Taki wysmatrany do kuczy nie wliziesz!
– wyćwierzała. Ta i kalapita.”
Sercem związany jestem z Wolą Węgierską. Tu spędziłem kilka ważnych lat mego dzieciństwa. W tym niezwykłym zakątku naszej Planety poznałem wyjątkową mowę, którą w końcu postanowiłem Wam przybliżyć. W Woli Węgierskiej mówiło się w sposób, jak nigdzie indziej. Używane też były wyjątkowe słowa i określenia, które Bóg wie, w jaki sposób, znalazły się w słowniku mieszkańców tej miejscowości. O tym jednak postaram się jednak napisać w kolejnych krótkich artykułach. Zachęcam do czytania i dzielenia się przez Was swoimi spostrzeżeniami i wiedzą o językach wciąż żywych w naszym Kraju.