Polskie Gwary

OBEJRZYJ BAJKE W WERSJI WIDEO Z LEKTOREM

Pewnego dnia Wicek pojechał wozem do lasu po drewno na opał. Ściął drzewo, zdjął kłonice i wlókł łańcuchem pień, żeby załadować go na wóz. Jego uwagę zwróciło coś niezwykłego pod krzakiem. Był tam zwinięty spory gad w koronie na głowie. Przestraszył się i rzucił w jego kierunku siekierą. W tym momencie wąż przenikliwie zagwizdał. Nagle ze wszystkich stron rozległ się hałas, szeleszczenie i zewsząd zaczęły wypełzać gady. Wicek uciekł natychmiast, zostawiając wszystko na miejscu…

Gdy wrócił w to feralne miejsce z sąsiadem, zastali przerażający widok. Okazało się, że rozwścieczone gady zjadły wszystko – konia, a nawet wóz. Zniknęły nawet kości i drewniany wóz. Zostało tylko to, co było metalowe.

Od tamtej pory mieszkańcy wiedzieli, że gdy zobaczą w lesie Króla Węży, trzeba czym prędzej stamtąd uciekać i broń Boże nie przestraszyć gada, żeby nie narazić się na zemstę jego nienawistnych pobratymców.

W Gwarze Woli Wegierskiej

Ras Wicek poterligał sie wozym do lasu po pal’. Uciupał drzewo, zdjon klupaki, ta i wlok udziom na smyka granikiem, żeby wytaskać go na woz. Kuka, a coś zaczeno sie giemzać pod krzakiym. Ligała tam fest hida w koronie na łebie. Zlonk sie fest, ta i szpulnoł w nio sikierom. Na raz wonż fest zawiszczał. Ze wszyskich stron zrobił sie hargiet, szemierganie ta i z każdy dziury zaczeny wyłazić hidy. Wicek cis wszysko ta i dał szpronga…

Jak przyszet nazat w ten zaziapany plac z sąsiadym, zobaczyły straszne rzecz. Kukajo, a wściekłe hidy zećkały wszysko – znikły nawet kości konia ta i drewniany woz. Zostało tyko to, co było żylazne.

Od tamty pory ludzie ze wsi wiedziały, że jak zobaczo w lesie Króla Hid, trza zara gnać, żeby nie szczeznąć. Tyko tak, żeby wonż sie nie zlonk, bo zara hidy bedo sie diablić i beje pacałycha.

Scroll to Top